motto Ricka Steina
Ostatnio wybrałam się do księgarnii kulinarnej, która została otwarta przy ulicy Mysiej w Warszawie. Ilość książek sprawiła, że trudno było mi się zdecydować i wybrać konkretną pozycję. Postawiłam więc na klasykę gatunku - Rick Stein "Seafood"- który jest dla mnie największym znawcą ryb i mistrzem ich przyrządzania. Napewno znacie jego programy kulinarne, które są pełne radości i pasji, to prawdziwa morska odyseja :-).
Ryby mogłabym jeść oczywiście codziennie, byle nie w panierce. Zawsze brakowało mi jednak wiedzy jak przygotować niektóre gatunki i ograniczałam się do tych "bezpiecznych" np: łosoś, tuńczyk, dorada czy sandacz. Książka to świetny przewodnik po gatunkach ryb i owoców morza. Opisuję metody obróbki i podaje przepisy, które mam nadzieję przedstawię Wam w najbliższym czasie.
Byle nie w panierce? To ja na odwrót :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.WnetrzaZewnetrza.pl
Pewne jest jedno: w panierce czy bez rybę warto zjeść:-))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i marzę o domku dla lalek;-)z Twojego ostatniego wpisu.