Zanim zdecydowałam się na farbę do drewna, wypróbowałam różne ich rodzaje. Jedne dawały duży połysk inne dawały efekt sztucznego tworzywa. Do tego miałam trochę szczęścia w "nieszczęściu", boazeria była pociągnięta jedną warstwą lakieru i to wiele lat temu. Szukałam więc farby, która będzie się trzymać, bez potrzeby szlifowania sufitów, bo trzeba by było się chyba wyprowadzić:-)
Jak to zrobiłam?
Najpierw bardzo dobrze umyłam drewno moim ulubionym mydłem: J. Briochin - Savon Noir Mou.. - które musi dobrze odtłuścić drewno.
Kuchnię myłam dwa razy, bardzo gorącą wodą, gdy wyschła rozcieńczyłam farbę odrobiną wody, małym pędzelkiem i wałkiem wybieliłam, kolejną warstwę nakładałam już normalnie samą farbą.
Jeśli chodzi o farbę, to wybrałam ostatecznie firmy Flügger: Interior High Finish 5. Ma dodatkową zaletę, że jest bez zapachu.
Oczywiście wszystko zależy od drewna, które malujemy. Najlepiej jak jest wyszlifowane, surowe, ale mało kto ma taki komfort. Polecam każdemu, by najpierw wypróbował na jakimś kawałku, jak się farba trzyma i czy się na przykład nie łuszczy.
Mam nadzieję, że odrobinę pomogłam:-)
Jak widzicie na zdjęciach, dużo dziś pracy przede mną,
nawet połowy przedpokoju nie mam jeszcze pomalowanej.
Pozdrawiam Gosia